sobota, 30 marca 2013

Biegam Bo Lubię cz.2

Dziś drugi raz wziąłem udzial w akcji "Biegam Bo Lubię" organizowanej na stadionie lekkoatletycznym AWFu Gdańsk. Tym razem trenowaliśmy już na dworzu. Jeszcze wczoraj nie wiedziałem czy coś z tego będzie - znowu sypnęło śniegiem a co gorsza, ciągle bolała mnie noga. Stawiłem się jednak o 9:30 na zajęciach i przebrnąłem przez cały trening. Ok. 2 km rozgrzewki, rozciąganie i próby kolejno na 600,800,1000, 1000, 800 i 600m. O jakichkolwiek czasach nie było mowy - stadion zasypany był mokrym śniegiem, momentami trzeba było walczyć o ustanie w pionie. Łącznie wyszło jakieś 7km,więc niewiele,ale wyszedłem z założenia że ten cykl zajęć ma dać mi urozmaicenie w bieganiu i potrenowanie pod okiem kogoś kto zna się na rzeczy. Martwi mnie jednak ten ból w prawym kolanie. Niby dziś mniej bolało,ale kilometraż był mniejszy. Poczytałem w internecie o ITBS - wszystko niestety pasuje jak ulał do mojego przypadku. Oby było ok bo na tym etapie dłuższa przerwa w bieganiu będzie porażką. Kupiłem maść przeciwzapalną, kupię też opaskę na kolano, niedługo zmienię buty. Do tego zrezygnowałem z biegania dzień po dniu. Zobaczymy co z tego wyniknie...

czwartek, 28 marca 2013

Trening po trzydniowej przerwie

Po trzydniowej przerwie w treningach, spowodowanej pracą, dziś sobie w końcu pobiegałem. Temperatura zachęcająca, słonko świeci, ale sił jakoś nie było. 3 ciężki dni w pracy dały o sobie znać i jeszcze się chyba nie przestawiłem - byłem bardzo zaspany. Wyszedłem potrenować dopiero ok. 18:00. Obrałem kierunek w stronę mojego ulubionego stawu,ale tym razem biegłem już od samego domu a nie podjechałem samochodem ten kawałek. Problem polega na połączeniu mojego osiedla z samym stawem - jedyne przejście jest "dzikie" i gdy jest deszczowo/śniegowo czy ogólnie wilgotno, przejście tamtędy bez kaloszy grozi ryciem w błocie. Niemniej jednak dobrze zrobiłem. Mimo dodatniej temperatury nawierzchnia przy stawie była tragiczna. Na dużej części śnieg stopniał prawie całkowicie, ale na ok.60% okrążenia nadtopiony śnieg zaczął zamieniać się w lód co znacznie spowolniło moje tempo. Wróciłem więc po kilku km na swoje osiedle i tam na koniec treningu zanotowałem najlepszy czas dzisiaj: 4:39 - bez rewelacji, ale nie starałem się podkręcać tempa za wszelką cenę. Ogólnie endo pokazało 13,45 km w 1:06,54 s, prędkość 4:58. Jedynym założeniem było nieprzekroczenie 5:00/km, więc wyszło ok. Martwi mnie tylko ból w prawym kolanie, który pojawił się już chyba 4 raz po treningu. Następnego dnia przechodzi, ale coś jest nie tak... Swoją drogą moje buty już wołają chyba o pomoc, nie czuję żadnej amortyzacji.

niedziela, 24 marca 2013

Trening niedzielny

Dziś pogoda nie była taka zła. -1 a czasami 0 stopni w ciągu dnia to ostatnio bardzo ciepło. Postanowiłem więc potruchtać nieco bez ustalonego planu na kilometraż, ze względu na wczorajsze interwały. Moje stałe miejsce - staw na osiedlu 5 wzgórz. Pętla za pętlą, po 30 minutach zaczął padać śnieg, przestał po kolejnych 20... Normalka ostatnio. Niemniej jednak wróciło uczucie "jeszcze jeden kilometr" i tak endo pokazało 15,05 km w 1:13:03s Średnia prędkość to 4:51 więc nie jest źle jak na nawierzchnię, po której dziś biegałem - bardzo ubity i trochę śliski śnieg. Do tego mnóstwo niedzielnych spacerowiczów. Co zrobić jednak, mają takie samo praco spacerować tam, jak ja biegać, a pomogli trochę w ubiciu miejscami nieodgarniętego śniegu.

sobota, 23 marca 2013

Debiut w Biegam Bo Lubię

Dziś rozpoczął się sezon akcji Biegam Bo Lubię. Zajęcia w każdą sobotę odbywają się na stadionie na terenie AWF. Niby to drugi koniec miasta, ale postanowiłem spróbować. Na ten sezon zaplanowałem chociaż 1 start w zawodach z liczonym czasem, więc to będzie dobre rozpoczęcie przygotowań. Pogoda trochę dała czadu, rano było -6 i trochę wiało. Najgorsze jednak że stadion był kompletnie zasypany śniegiem. Zajęcia więc odbyły się w środku, na sali. Zrobiliśmy solidną rozgrzewkę i poćwiczyliśmy interwały: 10 x 200m w tempie ok. 12 km/h i 10 x 200m w tempie powiedzmy 16-17 km/h. Z zajęć wyniosłem fajny humor, wiedzę jak się rozgrzewać i chęć na kolejne spotkanie. Pierwszy raz też ćwiczyłem interwały i muszę chyba się przemóc i wpleść je w systematykę treningów.

piątek, 22 marca 2013

Pierwszy wyjaśniający

A co mi tam... Tak pomyślałem i się stało - popłynąłem z nurtem i założyłem bloga. Pierwszy w moim życiu, więc i nieudolny pewnie itp., ale nie o to mi tutaj chodzi. Tak sobie będę pisał o swoim hobby, jakim jest bieganie. Może ktoś przeczyta, a jak nie to ja będę miał wgląd w treningi czarno na białym.
Mam na imię Karol. 13 lutego 2011 roku ważyłem 110 kg. Wiązałem sobie buty przed wyjściem do pracy i poczułem że czynność ta sprawiła mi dość dużo trudu, włączyła się zadyszka. Dziwna sprawa... W pracy (biurowej) luźny dzień, a więc youtube, joemonster, sadistic i dziesiątki innych stron na służbowym komputerze. Jak już cały internet się skończył, przypomniało mi się że w mojej okolicy pewien znany polski sportowiec otworzył siłownię, a raczej klub fitness. Miał już taki jeden w mieście, coś tam słyszałem że fajnie, ale drooogoo. No to sprawdźmy ile to jest to drogo... Okazało się, że nie na tyle, żebym nie dał rady. A może rzucę te fajki i w zamian za to opłacę sobie karnet? Ciekawy pomysł. 14 lutego są walentynki, więc dam spokój z działaniami. 15tego po pracy pojechałem rozeznać się na siłownie. Fajnie, dużo miejsca, nowy sprzęt, pachnie ładnie. To teraz jakieś buty może - obok mnie jest centrum outleetowe. Wybrałem Pumy Prankster - nie dlatego, że urzekły mnie czuciem podłoża, doskonałą amortyzacją, niską wagą itp. Były to po prostu jedynie w miarę fajnie wyglądające buty do 150 zł jakieś firmy, którą znałem.
No i tak 16 lutego wykupiłem karnet i z wagą 110 kg i bagażem paczki papierosów dziennie zjawiłem się totalnie zielony na siłowni. Pamiętam pierwsze zajęcia - 15 minut marszu na bieżni, 15 minut orbitreka i 15 minut na rowerze stacjonarnym. Wyszedłem z siłowni jakieś 10 kg lżejszy, ale z 5 cm większy w bicepsie. Ale tak to chyba każdy miał... Potem już było trochę lepiej. Rzuciłem papierosy - natychmiast. Odstawiłem słodycze, napoje gazowane, soki, cukier, fast foody, ziemniaki i białe pieczywo. Zamieniłem 3 duże posiłki + podjadanie na 4-5 mniejszych bez dorzucania czegokolwiek w międzyczasie. Pierwszy miesiąc to trening godzinny co drugi dzień. W 2-3 miesiącu było to już 6 a czasami 7 treningów w tygodniu po 2 godziny. Zasada była taka - godzina ogólnorozwojowego treningu siłowego, 45 minut aerobów i 15 minut sauny. Efekt to 2 kg tygodniowo. W lipcu ważyłem już 82. Potem mały zimowy kryzys, powrót na siłownię... Wtedy załapałem totalnego bakcyla biegania. Trening siłowy już robiłem bardzo rzadko, rzucałem się coraz częściej tylko na bieżnię. Biegałem po 10-12 km. Tempo 5:00 min/km. Zacząłem znowu chudnąć, dieta wróciła. Odkryłem potem świetną aplikację - endomondo. Uwielbiam statystyki, liczby w treningach itp. Ta aplikacja jest stworzona dla mnie. No i zacząłem biegać na dworzu. Tak naprawdę na poważnie od tego roku. Zacząłem przeglądać systematycznie portale, fora o bieganiu, trafiłem też na blog Biegacza z Północy - Michała, który trochę przekonał mnie do tego, żeby może samemu coś napisać. No i tak się zaczęło to wszystko.