czwartek, 18 kwietnia 2013

Yes! Yes! Yes!

Od początku jednak. Jak się spodziewałem zastał mnie kolejny ciężki tydzień w pracy. Gdyby nie czysty przypadek, znowu pracowałbym 6 dni w tym tygodniu. Jednak cudem dziś miałem wolne. Postanowiłem więc wykorzystać ten dzień do granic możliwości. Ponieważ jednak nazbierało się wiele spraw do załatwienia, grafik był napięty i mało brakowało a musiałoby się obyć bez treningu. Na szczęście tak się nie stało. Podjąłem strategiczną decyzję - kupuję w końcu buty, wybór padł na Biegosferę, ponieważ nigdy nie badałem stopy i nie byłem pewny jakich butów szukać. Okazało się na miejscu, że mam stopę neutralną ze skłonnością do minimalnej supinacji, która jednak jest tak mała, że nie warto nawet tego uwzględniać w doborze obuwia. Przymiarki zacząłem od najtańszego modelu z wybieranych - Asics Gel Pulse 4. Jestem mega gadżeciarzem i przyznam że wygląd jest też dla mnie ważny. Spodobały mi się te Asicsy wizualnie, kolorystyka szczególnie. Krótki test na bieżni i wiedziałem że dziś kupię buty na pewno. Różnica między moimi starymi Pumami Prankster a tymi  była kosmiczna. Było już dobrze, a miało być jeszcze lepiej. Następne to już trochę droższe Brooksy Ghost. Przyznam że sam but wygodniejszy, ale amortyzacja bardziej sztywna co nie do końca mi odpowiadało. Poprawiliśmy rozmiar i z tych dwóch par wybrałem Asicsy, przyznam że decydowała też trochę cena i wygląd. Dla porównania otrzymałem do przetestowania topowe Asicsy - Nimbusy, które kosztowały prawie dwa razy więcej niż Gel Pulsy. Chyba nie jestem jeszcze tak wprawionym biegaczem, żeby z czystym sumieniem stwierdzić, że są zdecydowanie lepsze. Są na pewno inne, może ciut wygodniejsze, ale czy ja wiem. Potem pomierzyłem jeszcze 2 modele New Balance, ale były mniej wygodne. Już miałem kupować Asicsy, kiedy sprzedawca zaproponował buty, których w ogóle nie brałem wcześniej pod uwagę - Saucony Cortana. Wizualnie może mi nie odpowiadały, ale po założeniu już wiedziałem że będą faworytem. Bieg mnie tylko upewnił - biorę! No i tak pokrótce stałem się właścicielem moich pierwszych prawdziwych butów biegowych. Musiał być więc test. Czas znalazł się dopiero wieczorem, kiedy to zaczęło padać. Jestem pedantem odnośnie nowych rzeczy i długo walczyłem ze sobą, czy wyjść w deszczu w nowiusieńkich butach. Chęć biegania na szczęście wygrała, byłem też ciekawy co "powie" kolano na nowe buty. Pierwszy km spokojnie 4:51, drugi 4:28, 4:21, potem kilka km ok. 4:30. Nasłuchiwałem kolana, które nic a nic nie mówiło aż do ok. 10 km. Tylko je poczułem, po km zaczęło lekko pobolewać i tak zostało aż do końca biegu. Ból był tak mały, że w żadnym stopniu nie przeszkadzał w biegu. Uśmiech pojawił się od ucha do ucha. Na wszelki wypadek zakończyłem bieg po 14.27 km uzyskując średnie tempo 4:35. Następny test mam nadzieję w niedzielę, ale jestem szczęśliwy. Może to jest lekarstwo na mój ból. Faktem jest, że biegło mi się znacznie bardziej komfortowo, nie czułem takiego mocnego uderzenia o podłoże przy każdym kroku, wybijałem się trochę bardziej z palców. Wiem, że istnieje "syndrom nowego buta", więc za recenzowanie go się jeszcze nie biorę, ale czuć różnicę. W chwili obecnej jestem bardzo, ale to bardzo zadowolony. Wyczekuję kolejnych treningów z utęsknieniem!
ps1. Kupiłem też skarpetki Asics do kolekcji do butów.
ps2. Znalazłem swoje zdjęcia, kiedy ważyłem 110 kg. Muszę je zmontować z obecnymi jakoś i niedługo opublikuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz