niedziela, 12 maja 2013

A co tam...

Wczorajsza rywalizacja. Mina pierwszorzędna

Wiem, złota zasada treningowa głosi, że straconego kilometrażu się nie nadrabia. Potraktowałem dzisiejsze bieganie jednak jako taki spokojny truchcik nie mający nic wspólnego z trenowaniem. Czyli wolne tempo, bez planu na dystans i jedynie nie przekraczać 5 minut na km. Wybrałem się nad "swój" staw i gdy dotarłem na miejsce zorientowałem się że zawsze biegałem wokół niego zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Dziś zatem wyruszyłem w odwrotnym kierunku. Pierwsze km mijały w okolicach 4:30, więc tempo jak na luźne wybieganie całkiem przyzwoite. Na 6 kilometrze standardowo kolano. Ból pulsował, czasami mocno dokuczał i spowalniał. Najgorzej było na 9,10 i 11 kilometrze - 4:43, 4:49 i 4:53 to czasy tych okrążeń, więc było widać że coś jest nie tak. Potem jednak ból się "ustabilizował", tzn. przestało kłuć i tylko czułem kolano, czasami nawet drugie. Biegło się jednak coraz lepiej, niby miałem już kończyć ale "jeszcze jeden kilometr, jeszcze tylko dokończę okrążenie" i wyszło 16,09 km w czasie 1:15,22 - średnie tempo 4:41. Korci mnie żeby zaatakować mój słaby rekord półmaratonu. Przy obecnym tempie na treningach próba taka powinna udać się za pierwszym podejściem, jeśli tylko kolano pozwoli. Czuję się wydolnościowo w miarę mocny i trochę ograniczony przez dokuczający ból. Zobaczymy jak się sytuacja rozwinie, ale niedługo planuję dłuższe wybieganie. Póki co znowu prawdopodobnie maraton w pracy, więc słabiutko. Dziś też przetestowałem dzisiejszy nowy nabytek - longsleeve biegowy, który dostałem dziś od żony. Sprawdził się świetnie i przyznam że jednak czuć różnicę między koszulką Kalenji za 10 zł a czymś 10 razy droższym. Dzięki uprzejmości Pati - dziewczyny Michała z blogu biegaczzpolnocy.blogspot.com wrzucam też zdjęcie, na którym widać moją walkę na wczorajszym biegu. Sorry za minę, ale nie wiedziałem że jestem fotografowany :)

5 komentarzy:

  1. Miną się nie przejmuj, jak ja oglądam swoje zdjęcia z biegów, to mnie krew zalewa :> Chyba każdy tak myśli jak ogląda swoje zdjęcia :) Tutaj jest OK - jest skupienie, jest cel, a nie kokietowanie do obiektywów, więc git. Bluza bardzo fajna! Można jakoś dodać Twój blog do obserwowanych?

    OdpowiedzUsuń
  2. W ustawieniach na stronie bloggera jest lista obserwowanych blogow z mozliwoscia dodawania nowych. Miło mi że ktoś jednak czyta te moje wypociny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyta czyta i lubi :D czytamy razem z narzeczonym, też biegamy :)) oki, spróbuję przez te ustawienia, dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Spokojny bieg na poziomie 4:30/km? Strasznie szybko :) U mnie to już II zakres :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak,ale Ty z kolei robisz szybsze treningi w tempie,którego ja nie jestem w stanie osiągnąć :) u mnie różnica między tempem relaksacyjnym a startowym jest bardzo niewielka - nie wiem dlaczego tak jest.

    OdpowiedzUsuń