środa, 29 maja 2013

Jest komplet rekordów życiowych!

Ostatnimi czasy ostro wziąłem się za poprawianie życiówek. W ostatnich dwóch tygodniach poprawiłem czasy na 5 km oraz w półmaratonie. Moim ulubionym dystansem jest jednak 10 km i z nim wiąże najdalej idące plany jeśli chodzi o postępy w tym sezonie. Wcześniej pisałem już, że chciałbym zejść poniżej 40 minut, co wydaje się mega ciężkie. Ale dziś kolejny kroczek zrobiłem na tej drodze - nowa życiówka! 42:48 to o 24 sekundy lepiej niż ostatnio. W sobotę biłem rekord w półmaratonie, dziś więc pobiegłem znacznie szybciej i choć trening był krótki (10,31 km w 44m:09s), to sprawił mi więcej satysfakcji niż niejedna "piętnastka" czy choćby sobotnie 21 km. Po ciężkim dniu, zaczynając biec ok. godziny 21 miałem jeden cel - zniszczyć się, wypluć płuca na samym końcu i być mokry jakbym wpadł do wody - prawie się udało, bo do 100% możliwości jeszcze trochę brakowało. No właśnie, nigdy nie mam na tyle odwagi, żeby "iść na całość". Nie biegnę nigdy na sto procent, zawsze jest jakiś mały zapasik "w razie czego". Postanawiam więc - niedługo zrobię trening bez jakiejkolwiek asekuracji wydolnościowej czy czasowej czy jakiejkolwiek innej.  Zobaczymy co z tego wyjdzie, wiele raczej nie ryzykuję.
Póki co, jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego dnia. Utrzymywałem bardzo równe tempo oscylując w granicach 4:15. Najwolniejszy km to 4:22 a najszybszy 4:11. Biorąc pod uwagę tempo dzisiejszego treningu i trasę (moje osiedle, gdzie pofałdowanie terenu jest dość duże), to muszę przyznać że te 11 sekund to naprawdę mało.  Po bieganiu zrobiłem jeszcze trening z 6 Weidera - tu chcę polecić pewien programik na telefon, który wg mnie przydaje się w dbaniu o brzuch - Hardfox sixpack. Robiłem kiedyś cały cykl i nigdy nie byłem pewny czy utrzymuję się w pozycji 3 sekundy, jak nakazuje autor. Teraz, choć jestem dużym przeciwnikiem takich "programików" na telefony, spróbowałem drugi cykl z pomocą Hardfoxa i zrobiło się trochę przyjemniej.Zapisałem się też wcześniej na zawody w 5 km z cyklu "Dzielnice biegają", o czym wspominałem w jednym z poprzednich postów. Nie wystartowałem jednak w nich (zawody odbyły się w ostatnią niedzielę). Trochę źle się z tym czułem, ale dzięki dzisiejszej przebieżce już mi przeszło. Dziś to chyba bym jeszcze maraton przebiegł!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz