poniedziałek, 29 lipca 2013

Plażing wieczorową porą

Może nie był to taki trening, jaki miał być, czyli typowe wybieganie. Dystans nie był imponujący - 16,02 km. Ale dowiedziałem się tego, czego miałem się dowiedzieć. Przyznam że bardzo swobodnie chodził mi po głowie start w maratonie w mojej rodzinnej Jastarni, który ma się odbyć pod koniec sierpnia. Będzie to maraton nietypowy, bo plażowy. Żadne to oczywiście ułatwienie, a wręcz przeciwnie. Dlatego do pomysłu z wielkim optymizmem nie podchodziłem i z decyzją czekałem do pierwszego treningu na plaży gdy będę u moich rodziców.Właśnie takie bieganie dziś uskuteczniłem. Cóż, mogę już obwiesić wszem i wobec że nie wystartuję. A dlaczego? Jest kilka powodów. Jednym z nich jest kompletny brak doświadczenia z takim dystansem. Nie przebiegłem jeszcze nigdy tyle kilometrów naraz i nie wiem jak mój organizm się zachowa po 30-tym kilometrze, bo właśnie tyle pokonałem maksymalnie. Drugi powód to właśnie ten nieszczęsny teren po którym przyszłoby mi biec - z piaskiem też nie mam wielkich doświadczeń, był to raptem mój drugi wypad na plażę w celu pobiegania i choć dramatu nie było to jakoś się nie widzę na dystansie 42 km. Trzeci powód - pora biegu - będzie lato, czyli prawdopodobnie upał i kompletny brak osłony przed słońcem. Zbyt wiele jest niewiadomych i zbyt mała szansa na dobiegnięcie do mety.
Postanowiłem więc że odpuszczę i swój maratoński debiut przeniosę na jakiś bieg uliczny. Tempo jakie dziś utrzymywałem nie było tragiczne,bo 5:15/km na sypkim podłożu uważam za całkiem przyzwoity wynik. Oddech bardzo spokojny, rekreacyjny i konwersacyjny. Mięśnie, choć czułem je bardziej niż biegając po asfalcie, dawały radę i nie dokuczały. Bolały stopy, szczególnie duże palce. Teraz czuję że znowu robi się pęcherz w tych miejscach, tak jak po ostatnim plażowym biegu. Ale pomijając to wszystko, biegło się naprawdę świetnie. Luźno, niezbyt trudno, kilometry mijały szybko, nawet nie wiem kiedy (kolejny raz endo wyciszone kompletnie). Więc jeśli chodzi o czystą przyjemność, był to trening na piątkę z plusem.
Co nie zmienia faktu że przekonał mnie, iż po prostu nie jestem gotowy na tak ekstremalne zawody. W przyszłym roku - obowiązkowo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz