czwartek, 11 lipca 2013

Szybki wypadzik na miasto

Udało się! Od wczoraj jesteśmy już wszyscy razem w domu, w komplecie 4 osobowym :) Wiąże się z tym oczywiście znikoma ilość czasu dla siebie. Dziś jednak odwiedzili nas moi rodzice a ja korzystając z okazji wybiegłem odkurzyć trochę swoje nogi. Wszak od soboty nie biegałem a mamy dziś czwartek. Nie miałem żadnego planu na trening, bo miało go w zasadzie nie być. Chciałem po prostu cieszyć się biegiem. Wyłączyłem więc trenera audio w endo i ruszyłem przed siebie. Kółko po osiedlu i kierunek - staw. Mam sentyment do tego miejsca, były to moje początki treningów na powietrzu i tam nabiłem największą ilość kilometrów. Ostatnio jednak kręcenie kółek nie jest dla mnie. Dużo bardziej odpowiada mi zwiedzanie nowych miejsc, albo przynajmniej jedna duża pętla. Kilometry wtedy lecą szybciej a i sam trening jest dużo ciekawszy. Kółka zostawię sobie na bicie rekordów. Jedno techniczne okrążenie jednak nad stawem zrobiłem i udałem się w stronę "Olimpijczyka" i ulicy Piotrkowskiej, która co odcinek zmienia swoją nazwę. Przy skrzyżowaniu z Warszawską skręciłem w lewo i pobiegłem w stronę ulicy Jabłoniowej. Po tych terenach biegałem już kilka razy i mimo braku chodnika polubiłem je. Trasę miałem już zakończyć standardowo, jednak przy Fashion House skręciłem w ulicę Przywidzką, gdzie nigdy jeszcze nie byłem. Okazało się że jest tam całkiem fajne połączenie z ulicą Guderskiego, a zatem z osiedlem ze mną sąsiadującym. Z premedytacją więc trafiłem końcem treningu na dość ciężki podbieg. Chciałem się jednak zmęczyć. Spojrzałem na endo, było dopiero niecałe 13 kilometrów. Nie wiem kiedy uda mi się wyjść następnym razem, więc zrobiłem jeszcze duże koło po osiedlu, dla wyrównania do 15,07 km w 1h:07m:39s.
Niby takie zwiedzanie po czasie zastoju a średnie tempo to 4:29. Tu pozytywnie się zaskoczyłem, bo oddychało mi się dziś rzeczywiście ciężko. Zastanawiałem się czy to przez tą przerwę, czy przez temperaturę, ale przy takim tempie taki oddech jest usprawiedliwiony. Było naprawdę fajnie, mimo że spontanicznie i kolejny raz bez określonego celu. Obiecuję sobie, że kiedy moje bieganie wróci do normy, wezmę się za zróżnicowanie i sensowny podział treningów. Tymczasem wracam do rodziny :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz