niedziela, 23 czerwca 2013

Biegać czy nie biegać...

Taki właśnie dylemat mnie dziś złapał. Co prawda planowałem już od wczoraj jakieś niedzielne wybieganie, ale dzień był tak intensywny, że nijak nie dało się wpleść chociaż te 1,5 godzinki biegu - wszak radość dziecka po całodziennej zabawie jest najważniejsza. Trochę czasu pojawiło się dopiero,gdy mój synek poszedł spać, tj. ok.21:30. Wcześniej zastanawiałem się czy ma to sens, czy nie jest za późno i już miałem rezygnować i przekładać na jutro, a złożyło się tak, że o 21:40 włączyłem endomondo i ruszyłem przed siebie. Bez planu trasy niestety ale z mocnym postanowieniem trzymaniem wolnego tempa. Tak sobie krążyłem po osiedlu, to wybiegłem nad staw, później zwiedziłem osiedle 5 Wzgórz z mocnym i długim podbiegiem, ale wszystko to w mało wymagającym i niestresującym tempie. Przez większość treningu było całkowicie ciemno. Ogólnie to ostatnio jestem specjalistą od takich późnych wybiegań, ale wynika to raczej z braku czasu w czasie dnia w połączeniu z unikaniem biegania w okolicach południa, niż z czystego wyboru.  Dziś jakieś 1,5 godziny przed treningiem była też ulewa i burza, więc powietrze było po prostu rewelacyjne. Temperatura w końcu spadła do akceptowalnych 21 stopni, czuć też było miłą wilgoć w powietrzu. Nie niosło to mnie oczywiście po kolejną życiówkę. Prawdę mówiąc biegło mi się dość ciężko, nogi ruszały się jakby nie były dobrze naoliwione. Na średnie tempo jednak 4:51 wystarczyło. Tak przebiegłem 15,15 km w 1h:13m:28s. Jak na typowe wybieganie to więc trochę mało, ale po taakim dniu, to żona stwierdziła i tak że "jesteś nienormalny że poszedłeś jeszcze biegać" :)
Było to ponowne tymczasowe pożegnanie z moimi stronami. Jutro znowu jedziemy do Dziadków do Jastarni ze względu na moją pracę. Następne kilka treningów odbędzie się więc na terenach Półwyspu Helskiego, które ostatnio pomogły mi wyśrubować moje wyniki. Oby tym razem było podobnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz