czwartek, 20 czerwca 2013

Godzinka relaksu przed zawodami

Wróciliśmy wczoraj na swoje śmieci. Dzisiejszy trening ciężko nawet nazwać treningiem. Było to odreagowanie całego ciężkiego dnia i rozruszanie mięśni przed jutrzejszym Biegiem Świętojańskim. Pomyślałem, że fajnie będzie pozwiedzać moje najczęstsze trasy po "półwyspowej" przerwie. No i tak wystartowałem spod swojego bloku na Kowalach. Pierwszy kilometr to 4:59, zrobiłem dwa większe kółka wokół osiedla i skierowałem się nad mój staw. 4:42, 4:48... tak sobie mijały kilometry. Oddech miałem wyjątkowo lekki mimo ogromnego upału. Była godzina 21:30 gdy wychodziłem z domu, a termometr wskazywał 28 stopni! Nie przeszkadzało to jednak w relaksacyjnym tempie, które swój najszybszy etap zanotowało na szóstym kilometrze - 4:37. Uznałem jednak, że jest to stanowczo za szybko biorąc pod uwagę że za 26 godzin muszę być możliwie jak najbardziej świeży. Zwolniałem więc systematycznie a na dziesiątym km przekroczyłem nawet o 6 sekund granicę 5 minut. Ostatecznie zameldowałem się ponownie pod blokiem po upływie 1h:02m:47s i dystansie 13,03 km, średnie tempo wyniosło 4:49 - idealnie. Ciekawostką jest to, że dzisiejszy czas na 10 km był prawie taki sam, jaki osiągnąłem na Biegu Europejskim, na którym przecież tak się starałem. Dziś biegłem sobie ot tak, mrucząc coś pod nosem a momentami nawet mogąc oddychać przez nos.
 Korzystając z wyjazdu do Gdyni odebrałem też pakiet startowy, więc nie będę musiał sobie jutro zaprzątać tym głowy. W tej edycji jako dodatek otrzymaliśmy koszulki, można było nawet wybrać sobie kolor. Mała rzecz, a cieszy.
Jedna kwestia dotycząca ostatniego treningu z Jastarni - z tego całego zamieszania nie zauważyłem, że pobiłem także swój rekord na 5 km! 20:35 to nowy rekord i jest on lepszy od poprzedniego aż o 15 sekund. Wydaje mi się że zejść poniżej 20 minut w tym sezonie na 5 km będzie o wieeeele łatwiej niż złamać 40 minut na 10 km. Cóż, będę próbował wszystkiego. Póki co kolejny raz życiówki padły jedna po drugiej, jakby w pakiecie :) Fajnie że z miesiąca na miesiąc komplet wyników się systematycznie poprawia. Ciekawe kiedy będzie pierwszy zastój...
A jaki plan na jutro? Jeśli pogoda będzie zbliżona do dzisiejszej, to zadowolę się w zupełności zejściem poniżej 45 minut. Raczej nie będę nawet próbował złamania świeżej życiówki na dychę. Nie miałem tam zbyt wiele zapasu a jutro dojdzie jeszcze lawirowanie między zawodnikami. Przede wszystkim jednak mam zamiar dobrze się bawić, no i dobiec do mety :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz