piątek, 7 czerwca 2013

Bieganie po koleżeńsku

Dziś dotarła :) 
Jutro już moje małe święto - KSW, które kolejny raz będę miał okazję obejrzeć na żywo. Z tej okazji mój kolega Adam zawitał do nas już dziś. Namówiłem go więc na wieczorne wspólne bieganie. Tempo, dystans, nic się więc nie liczyło oprócz wspólnego szurania i gadania przy tym. Spod mojego bloku ruszyliśmy w stronę stawu notując 5:57 na pierwszym km. Potem 6:03, 6:17 - to ostatnie już nad stawem. Adam potrzebował jednak chwili przerwy, co ja wykorzystałem na szybsze kółko - 4:13, zabrałem go ze sobą po jednym okrążeniu i gadaliśmy dalej. Siódmy kilometr dziś najwolniejszy (6:39), po którym kolejna przerwa a ja znowu przyspieszenie - 3:57. Po tym akcencie zrobiliśmy jeszcze ponad dwa kilometry a endo wyłączyłem gdy przeszliśmy do marszu na podbiegu blisko osiedla - tym samym, który ostatnio tak dał mi w kość na niedzielnym wybieganiu. Było naprawdę fajnie. Wiem, że z treningowego punktu widzenia niewiele mi to dało, ale to dla mnie zawsze będzie sprawa drugoplanowa. Po pierwsze, to się dobrze bawić i miło spędzać czas a to udało się dziś świetnie. Suche fakty: 10,07 km w 56m:17s

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz