wtorek, 15 kwietnia 2014

[Rower] Lance Armstrong okolicy...bez dopingu :)

Znajdź 3 różnice :) Czyli pozbywanie się niepotrzebnych dodatków sklepowych
Udało się! W końcu nowa biała strzała jest w domu :) Pogoda dziś dopisała, więc mogłem wreszcie na spokojnie sprawdzić możliwości nowego nabytku, a przede wszystkim swoje. Jak tu się jednak ubrać na rower? No cóż, jako że jeszcze nie mam nic z ubioru kolarskiego, postanowiłem skorzystać z ciuchów biegowych. Można stwierdzić że są dość podobne do siebie a cel ich działania w sumie jest ten sam. Ruszyłem zatem przed siebie... z przyzwyczajenia moją stałą trasą biegową :) Tym razem jednak kilometry mijały znaaacznie szybciej. Myślałem gdzie tu jechać. Kupując rower w Decathlonie na Przymorzu miałem kłopoty z wydrukowaniem swojej karty stałego klienta (wymagana do gwarancji dożywotniej na ramę). Wymyśliłem więc że skoczę na Karczemki do drugiego sklepu wyrobić tą kartę a przy okazji kupić jakieś tanie okulary na rower. Wiało dziś dość mocno, a przy większych prędkościach oczy łzawiły co było strasznie męczące a czasami nawet niebezpieczne - niewiele widziałem mając całe oczy mokre. Wybrałem drogę przez ulicę Świętokrzyską -> Havla (tu podjazd,który dał mi mega w kość i był to najwolniejszy km dzisiejszego dnia - 3:13) -> Łostowicka -> Kartuska -> Źródlana -> Kartuska -> Szczęśliwa -> Decathlon :) Gdy dotarłem na miejsce miałem w nogach jakieś 18 km. Krótkie zakupy i powrót: Szczęśliwa -> Armii Krajowej -> Kartuska -> Limbowa -> Jabłoniowa -> Przywidzka -> Świętokrzyska, a że jeszcze nie chciało mi się zsiadać z roweru, to pokręciłem się blisko domu. Dane treningowe to: 30,04 km w 1h:11m:59s, tempo średnie...tfu! podobno podaje się prędkość, a więc śr.prędkość to 25 km/h.  Tętno średnie 129 więc niziutkie, maksymalne też zaledwie 159. A teraz pierwsze spostrzeżenia:

  • Jestem mega słaby w pedałowaniu :) Chodzi o to, że forma z biegania prawie w ogóle nie przekłada się na kondycję czy też moc przy jeździe takim rowerem. Oczywiście nie jestem w stanie sprawdzić teraz jak wyglądałbym na takim treningu gdybym nie biegał, ale czułem po prostu że para ucieka bardzo szybko
  • Dobrze że nie kupiłem sprzętu za kupę kasy. Kusiły mnie oczywiście karbonowe widelce, sztyce, wsporniki itp. Piękne malowania ram z modnymi napisami itp. Wygrał jednak zdrowy rozsądek. Dobrze dlatego, że ja i tak nie ogarniam póki co tego wszystkiego w stopniu dostatecznym i kompletnie nie wykorzystałbym tego. Taniej, pewniej i bezpieczniej będzie nauczyć się wszystkiego na takim sprzęcie i ewentualnie w dalszej przyszłości kombinować. 
  • Nie ogarniam klamkomanetek. W ogóle początek treningu był słaby. Nie mogłem dostosować przełożeń do warunków i wszystko robiłem ze sporym opóźnieniem. Klamkomanetki to dla mnie coś zupełnie nowego i ze 20 km musiało minąć zanim jako tako się tym sprzętem posługiwałem. Ale uczyć się będę jeszcze długo...
  • Jazda rowerem szosowym ma się nijak do jazdy na mtb. Tzn. wiadomo że prędkości inne, ale pozycja, używanie przerzutek,hamulców, przełożenia...Zachowanie na drodze wymuszone cienkimi oponami wydaje mi się dużo bardziej stresujące. Trzeba uważać nie tylko na dziury, ale także na dziurki, dziureczki, przetłoczenia, krawężniki, kamyczki itp. W zamian jednak dostaje się prędkość, której nie osiągniemy na jakimkolwiek innym rowerze
  • Jazda po mieście wymaga wprawy. Na początku zatrzymywałem się uczciwie na każdym czerwonym. Zjeżdżałem na ścieżki gdy te się pojawiały. Ale potem coraz bardziej naginałem przepisy żeby jakoś ten trening "upłynnić". Zjeżdżając w dół ul. Kartuskiej spotkałem kolarza i postanowiłem trzymać go w zasięgu wzroku. Nie miał on oporów przed wymijaniem aut stojących na światłach i ogólnie przed robieniem innych rzeczy, mających na celu "niehamowanie" Zacząłem robić to samo i zauważyłem że przyjemność staje się dużo większa
  • Ostatnie spostrzeżenie - banan na gębie nie schodził mi długo. To coś zupełnie innego niż bieganie i takie urozmaicenie bardzo mi odpowiada. Trzeba trenować! Jutro? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz