środa, 23 kwietnia 2014

Poświęteczne bieganie z Karoliną

W końcu pobiegałem razem z Żoną :) Tzn. nie do końca to prawda - ja biegłem a Karolina towrzyszyła mi na rowerze. W zasadzie nie wiem dlaczego dopiero teraz wpadliśmy na ten pomysł. Dzień wcześniej byliśmy na rowerach na spokojnej przejażdżce. Z ciekawości włączyłem endo w telefonie i wyszło że taka jazda jest tylko o kilka sekund na km szybsza od mojego średniego tempa na treningach. A gdy jesteśmy w Jastarni możemy zostawić nasze dzieci z moimi rodzicami i porobić coś razem. Żal było nie skorzystać :) Cały dzień byłem w pracy, wyjść udało się dopiero o 20:00 gdy już się ściemniało. Postanowiliśmy więc pobiec/pojechać do Juraty, gdyż tam droga jest oświetlona na całym odcinku. Rozkopana Jastarnia przestała już być tak fajna do biegania, ale to tylko pierwsze 3 kilometry. Potem byliśmy już w drodze do Juraty. Dotarliśmy na molo, gdzie Karolina postanowiła odpocząć i porobić fotki a ja zrobiłem jeszcze dużo kółko docierając na sam koniec tej miejscowości. Żonę zabrałem gdy wracałem i już w ciemnościach wracaliśmy do Jastarni. Tam zahaczyliśmy jeszcze o kolejne molo i wspólne ruszanie się zakończyliśmy przy sklepie blisko domu. Wyszło 15,11 km w 1h:07m:51s, tempo 4:29, tętno 151. - bardzo podobny trening do tego sprzed kilku dni. Tym razem jednak było dużo przyjemniej ze względu na towarzystwo żony. Jedna tylko rzecz trochę mi przeszkadzała - buty. W Jastarni zostawiłem sobie stare Saucony, które już jednak kompletnie oklapły :) Utrzymanie prędkości chociaż w okolicach 4:30 wymaga trochę większych starań. Mam wrażenie że noga nie pracuje tak jak powinna, ale to tylko szczegół.
To już chyba koniec zaległości w pisaniu. Piszę tego posta 24 kwietnia, biegałem wczoraj wieczorem, a więc teraz mam nadzieję relacjonować co się dzieje na bieżąco :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz