niedziela, 11 maja 2014

Schłodzenie na swoich śmieciach

Jakoś tak się złożyło, że dawno nie biegałem w swoich okolicach. Ostatnio pisałem jak to trzeba urozmaicić trasę, tymczasem tęskniłem trochę do mojego klasyka: Kowale- Borkowo-Łostowice-Orunia-Łostowice-Zakoniczyn-Kowale. Miał to być tradycyjny bieg na schłodzenie organizmu po Biegu Europejskim. Schłodzenie, więc okolice 4:45-4:55 byłyby najbardziej wskazane. No ale ja to ja i ubolewając nad własną głupotą od początku narzuciłem sobie zbyt szybkie tempo. 4:22, 4:18,4:11,4:07... Tego było zbyt wiele. Zacząłem wmawiać sobie że to co teraz robię jest zupełnie bez sensu z treningowego punktu widzenia. Walczyłem ze swoim drugim ja - tym statystycznym :) Trochę pomogło - 4:17. Potem, niczym automat pokonałem 6 kolejnych kilometrów w tempie między 4:20 a 4:22. To mi się z kolei bardzo spodobało. Życzyłbym sobie takiego trzymania tempa na przyszłość :) Zerkałem też tym razem często na wskazania pulsometru uważając żeby trzymać się w okolicach 150-155 uderzeń na minutę. Zakończyłem bieg na 15,16 km zrobionych w 1h:05m:40s co dało średnie tempo 4:20 przy tętnie 155. Oceniając po tempie trening był zbyt szybki, jednak ja czułem się bardzo dobrze. Oddychanie nie sprawiało mi w ogóle wysiłku i ogólnie było naprawdę przyjemnie. Po całym dniu ulewnego deszczu, gdy wieczorem w końcu wyszło słońce, powietrze było mega rześkie. Nie było więc siły, trzeba było pobiegać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz